niedziela, 1 stycznia 2017

Mój książkowy rok 2016


Na początek kilka liczb:
- 70 - tyle książek udało mi się przeczytać w roku minionym. Chociaż w poprzednich latach miewałam już lepsze wyniki, jestem całkiem zadowolona z roku 2016 pod względem czytelniczym. Z roku 2015 do 2016 wkroczyłam z książkowstrętem, przez który nie byłam nawet w stanie spojrzeć na książki (rozszalałe ciążowe hormony). Dopiero w drugiej połowie lutego wróciłam do świata czytających, szczęśliwie nadrabiając stracony czas, więc te siedemdziesiąt książek daje mi sporo satysfakcji.

- 41 - tyle książek polskich autorów przeczytałam. Więcej niż połowa - mój zdecydowany sukces w porównaniu z innymi latami, gdzie chętniej sięgałam po zagraniczną literaturę. Czuję, że jest to tendencja, która powinna utrzymać się w roku 2017, bo mam apetyt na więcej.

- 35 - przeczytane ebooki. Chociaż na półce mój księgozbiór sukcesywnie się powiększa, nie ukrywam, że czytnik jest bardzo wygodny w momencie, gdy trzeba opiekować się niemowlakiem. Długie godziny spędzone na karmieniu uprzyjemnia książka elektroniczna, sprawdza się ona również w momencie, gdy kładę się spać i nie chcę świecić przy dziecku lampką nocną. W nowym roku chciałabym jednak skupić się bardziej na analogach, bo mam tyle wspaniałych książek, które czekają na przeczytanie, aż się serce kraje, że jeszcze się za nie nie wzięłam.

A oto książki, które najbardziej zapadły mi w pamięć:

 
"Dostatek" Michael Crummey - cudowna opowieść o losach kilku pokoleń mieszkańców dwóch osad rybackich na wybrzeżu Nowej Fundlandii. Realizm magiczny w najpiękniejszym wydaniu.
"Czarny jak ja" John Howard Griffin i "Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość" Katarzyna Surmiak-Domańska -  dwa rewelacyjne reportaże podejmujące temat rasizmu, każdy z innej perspektywy, oba niesamowicie ważne dla zrozumienia tego problemu.


"Bestia" Magda Omilianowicz, "Smutek cinkciarza" Sylwia Chutnik, "Polska odwraca oczy" Justyna Kopińska  - trzy reportaże, a w przypadku książki Kopińskiej zbiór reportaży, po lekturze których człowiek ma ochotę wyłączyć radio, telewizor, zawinąć się w kocyk i nigdy już nie wychodzić z domu.


"Czerwony namiot" Anita Diamant - pochwała kobiecości osadzona na tle biblijnych wydarzeń.
"Jak pokochać centra handlowe" Natalia Fiedorczuk - macierzyństwo w wersji hard. Bez cukierkowatej otoczki, temat u mnie bardzo na czasie. Do polecenia dla każdej przyszłej i obecnej mamusi.
"Z mgły zrodzony" Brandon Sanderson -  klasyka już fantastyki; niesamowita wyprawa do zniewolonej, pokrytej ciemną mgłą krainy, gdzie grupa śmiałków planuje zuchwałą, wręcz nierealną do przeprowadzenia akcję obalenia ciemiężyciela, Ostatniego Imperatora.


"Głód" Martin Caparros - gigant reportażu o największej pladze współczesności. W świecie, gdzie jest nadprodukcja żywności, codziennie najwięcej ludzi umiera z głodu. Bolesna lektura.
"Mam na imię Lucy" Elizabeth Strout -piękna, subtelna, oszczędna w formie. Ciągle brak mi słów by ją opisać, ciągle siedzi mi w głowie.
"J jak jastrząb" Helen Macdonald - w obliczu nieoczekiwanej utraty ojca autorka postanawia spełnić swoje największe marzenie i bierze jastrzębia do ułożenia. Brzmi niepozornie, ale jest punktem wyjścia dla pięknej opowieści o dzikości, naturze ludzkiej i zwierzęcej, stracie i literaturze.


Oby rok 2017 przyniósł jeszcze więcej ciekawych lektur:) Hasło przewodnie na nowy rok: więcej książek!:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz