środa, 8 listopada 2017

IKIGAI, Ken Mogi


Zacznijmy od tego, że trwający obecnie trend na poradniki podpowiadające jak na przykładzie nawyków mieszkańców innego państwa osiągnąć szczęście, przez długi czas mnie nie ruszał. Jako mama dwóch małych ruchliwych dziewczynek, wiem, czego potrzebuję, aby osiągnąć ten rodzaj zadowolenia, o który się rozchodzi na kartach tych pięknie wydanych książek - jestem najszczęśliwsza, kiedy mam przy sobie moją rodzinę, a drugi taki moment następuje, kiedy wszyscy oni idą sobie grzecznie spać i mam czas dla siebie, który przeważnie i tak oznacza zaśnięcie nad książką, ale hej, przez pół godziny będzie hygge, czy inaczej nazywająca się filozofia, brzmiąca jak nazwa mebla rodem z Ikei. Zgódźmy się, że jestem raczej sceptycznie nastawiona do tego typu literatury, bo wierzę, że mówi ona z reguły o sprawach bardzo oczywistych, w bardzo specyficzny sposób - książki te zachwycają oprawą graficzną, wizualnie z pewnością dostarczają wielu pozytywnych wrażeń, jednak tutaj kończy się ich funkcjonalność, prędzej posłużą jako album do przeglądania niż wartościowe źródło informacji. Skąd więc u mnie zachwyt  książką, która teoretycznie wpisuje się w tę modę? Bo "Ikigai" jest czymś innym i wielka chwała mu za to.

Zanim przejdziemy do wyjaśnień, co to właściwie takiego, wyznam jeszcze, że nic mnie tak nie drażni jak forma, którą mają poradniki. Wstęp, w którym autor na pięćdziesięciu stronach przekonuje czytelnika jak cudowną książkę trzyma w rękach i jak bardzo pomoże mu ona zmienić życie, a potem kolejne rozdziały w których autor jakby zapomina o istnieniu wstępu i znowu tłumaczy czytelnikowi, że czytana właśnie książka zaraz, już za moment dokona rewolucji w jego życiu, a potem nie wiadomo kiedy pojawia się strona końcowa. Na szczęście w przypadku "Ikigai" nie ma z tym problemu, to nie jest standardowy poradnik, ale bardziej przewodnik po tej filozofii, "odkrywcza wyprawa" jak mówi sam autor, japoński neurobiolog wykładający w Tokyo Institute of Technology, i ma rację. Ta niewielka książeczka przedstawia jak w Japonii ikigai wcielane jest w życie i na czym ono polega.

Ikigai to wywodząca się właśnie z  Japonii filozofia opierająca się na pięciu filarach: zaczynanie od rzeczy małych, uwalnianie siebie, harmonia i trwanie, drobne przyjemności i tu i teraz. "Nie wykluczają się wzajemnie, nie wymagają wyrzeczeń, a jeden nie jest ważniejszy od drugiego. Są jednak nieodzowne dla zrozumienia ikigai.(...)"* Samo ikigai tłumaczy się jako "powód, dla którego chcesz wstać z łóżka", mnie zaś wstawanie przychodzi ciężko, więc po cichu liczyłam, że dowiem się, jak pokonać lenia porannego i zacznę wstawać bladym świtem rześka i szczęśliwa mimo przespania tylko kilku godzin. Oczywiście, niewiele się zmieniło pod tym względem, ale choć brutalna rzeczywistość każe mi porzucać ukochane leże, robię to trochę bardziej świadomie. Wiem, że zaraz wstawię wodę na herbatę, którą będę mogła się podelektować, może dodatkowo do pysznego śniadania dorzucę kostkę gorzkiej czekolady na osłodę, może nawet będą trzy kostki, ale z pewnością poprawi mi to nastrój. I wiem, że jutrzejszy poranek nie będzie gorszy, bo chociaż wstanę wcześniej niż reszta Polaków, to będę miała dodatkowe pół godziny na zrobienie gorącej czekolady, do której dorzucę pianki i bitą śmietanę. To jest ikigai. To, że od czasu do czasu coś napiszę i opublikuję na blogu też jest ikigai - bo robię coś dla siebie, coś co sprawia mi radość. Fajnie, jeśli znajdzie się ktoś, kto to doceni, ale liczy się przede wszystkim moje zadowolenie.

Ale mój ulubiony przykład na stosowanie ikigai na zdecydowanie większą skalę pochodzi właśnie z książki Kena Mogi i świadczy jednocześnie o tym, jaka ona jest cudowna. A mianowicie chodzi o cykliczną renowację świątyni Ise, jednej z najważniejszych instytucji religii shinto, uważanej za najświętszej miejsc kultu religijnego.
"Co dwadzieścia lat Wewnętrzne i Zewnętrzne chramy są ostrożnie rozbierane, po czym w nowym miejscu powstaje kolejny, dokładnie taki sam budynek, wznoszony ze świeżego drewna. Obecna siedziba pochodzi z 2013 roku, a kolejna odbudowa odbędzie się w 2033 roku. Zachowane świadectwa pokazują, że taka rekonstrukcja odbywa się przez ostatnich 1200 lat, a odstępstwa zdarzały się tylko wtedy, gdy toczyły się walki lub trwały niepokoje społeczne. Aby nowa świątynia była dokładnym odwzorowaniem poprzedniej, niezbędne są staranne przygotowania. Na przykład hinoki (cyprysik japoński) to drzewo, które trzeba sadzić z kilkudziesięcioletnim wyprzedzeniem, by wykorzystać bale podczas przebudowy. Żeby ich nie zabrakło, w całej Japonii znajdują się rezerwaty hinoki przeznaczonych na potrzeby świątyni. Niektóre bale muszą mieć określone wymiary, co zapewniają tylko drzewa rosnące ponad 200 lat.(...)"**
Jestem pod ogromnym wrażeniem - zachwyca mnie ta dokładność, dbanie o szczegóły, wybieganie tak bardzo w przyszłość z planowaniem, aby w następnym pokoleniu nie zabrakło odpowiednich budulców do odtworzenia świątyni. Zachwyca również sumienność i odpowiedzialność ludzi, którzy pracując w kompleksie świątynnym są częścią mechanizmu o przeszło tysiącletniej tradycji, dzięki któremu miejsce to trwa niezmiennie w harmonii od tylu wieków, wpisując się jednocześnie mocno w założenia ikigai. Jest to najbardziej imponujący przykład funkcjonowania tej filozofii w kulturze japońskiej, ale nie jedyny w książce. Takich smaczków jest zdecydowanie więcej i to pochodzących z różnych dziedzin życia, np. gastronomii, sumo czy ze środowiska fanów mangi i anime.

Brak nachalności typowej dla poradników, mnogość informacji na temat życia i kultury w Japonii, lekki i niespieszny ton, którym autor snuje swoją opowieść, stanowią o sile tej niewielkiej i dość niepozornej książeczki. Czy warto po nią sięgnąć? Nasze problemy po jej przeczytaniu nie przestaną magicznie istnieć i nie staniemy się z miejsca najszczęśliwszymi ludźmi na ziemi. Ale pomijając jej wartość edukacyjną, bo naprawdę można dzięki niej poznać odrobinę lepiej ten fascynujący kraj jakim jest Japonia, to myślę, że społeczeństwu, które ma status jednego z najbardziej długowiecznych na świecie, można okazać trochę zaufania.


Ikigai. Japońska sztuka szczęścia, Ken Mogi, wydawnictwo Wielka Litera, 11 października 2017, tyt. oryg. The Little Book of Ikigai, przekład: Małgorzata Maruszkin, 208 stron

Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Wielka Litera.


*   Ken Mogi, Ikigai, wy. Wielka Litera, str 7
** Tamże, str 117-118 

czwartek, 2 listopada 2017

NA CO POLOWAĆ W LISTOPADZIE? Subiektywny przegląd zapowiedzi książkowych.


Po wielkim boomie książkowym, jaki miał miejsce we wrześniu i październiku, gdzie stanowczo można było nabawić się oczopląsu od nadmiaru wspaniałych premier, listopad prezentuje się skromniej, ale wciąż atrakcyjnie na tyle, że nie jestem w stanie wybrać tylko kilku, a mam ich całą listę, zapisaną zresztą drobnym maczkiem. Zanim pokażę Wam, co mnie najbardziej zaciekawiło, powiem, co nie wzbudza we mnie żadnych uczuć pozytywnych, od czego będę trzymać się z daleka, a mianowicie od książek z motywem świątecznym - ta literatura "kobieca" gorszego sortu z zamyślonymi głęboko pięknymi paniami bądź męskie torsy, tyle że wchodząca w sezon prezentowo-choinkowy, romanse w akompaniamencie "Last Christmas" - brrrr, nie... Podziękuję także najnowszej książce Remigiusza Mroza, o czym by ona nie była, a także wytworowi Mrozopodobnemu, czyli "Komisarzowi" Pauliny Świst. I chociaż jestem tam całkiem aktywna, "Zostań gwiazdą Instagrama" prędzej posłużyłaby mi jako podstawka pod kubek z herbatą niż książka, którą mogłabym wziąć na poważnie.

Zatem niniejszym przedstawiam subiektywny wybór nowości książkowych ukazujących się w listopadzie, oto pozycje, które mam nadzieję prędzej niż później trafią na moje półki:)

Jedną z najbardziej oczekiwanych przeze mnie książek w tym miesiącu zdecydowanie jest "Jak zawsze" Zygmunta Miłoszewskiego, autora, którego bardzo sobie cenię - już 8.11.(W.A.B.). Intryguje również nowy John Green "Żółwie aż do końca" (22.11., Bukowy Las), chociaż w sumie bardziej z sympatii do autora, którego kanał na YouTubie regularnie oglądam. Obiecująco zapowiada się również nowy Salman Rushdie (21.11., Rebis), Stanisław Barańczak (29.11., Agora), a także dwie książki od Prószyński i S-ka, czyli "Przede wszystkim" V.Redel (7.11.) i "Zaufanie" H.James (23.11.). No i jeszcze Maciej Płaza "Robinson w Bolechowie" (22.11., W.A.B.).

Pora na kategorię łączoną, czyli literatura świąteczno-dziecięco-młodzieżowa. Jedyne książki o świętach, jakie jestem w stanie zaakceptować, przynajmniej w tym roku, to "Amelia Bedelia i Boże Narodzenie" Peggy Parish (23.11., W.Literackie) i "Opowieści wigilijne. Czym jest dla nas Boże Narodzenie" Charlesa Dickensa (6.11., Zysk i S-ka). Pięknie ilustrowane wydanie "Aksamitnego królika" Margery Williams (23.11.) i "Uprowadzenie Księcia Margaryny" Marka Twaina (9.11.) to propozycje od Prószyński i S-ka, natomiast od Media Rodzina pozycje, które mam na oku to cudowne ilustrowane wydanie "Fantastycznych Zwierząt i jak je znaleźć"(7.11.) oraz "Angara córka Bajkała"(30.10.)

Smakowitości z literatury faktu: od Wydawnictwa Literackiego "Pojutrze" Pauliny Wilk (8.11.) i "Białowieża. Szeptem" Anny Kamińskiej (8.11). "Dom pod biegunem" (6.11., Wydawnictwo Bezdroża), "1947. Świat zaczyna się teraz" (8.11., Wydawnictwo Poznańskie) i "Siedem lat w Tybecie"(20.11., Zysk i S-ka).

Ponieważ chętnie sięgam po wartościową kobiecą literaturę, z przyjemnością wpisuję na listę niniejsze pozycje: dwa słynne przemówienia dwóch znakomitych pisarek, czyli "Wszyscy powinniśmy być feministami" (13.11., Zysk i S-ka) i "Życie jest sztuką" (22.11., Media Rodzina), najnowszą książkę Sylwii Chutnik (8.11., W.A.B.), "Siostry. Niesamowita historia życia kobiet z rodziny Mitford" (30.11., Wydawnictwo Kobiece) i pierwszą powieść dla dorosłych Elizy Piotrowskiej, pisarki, tłumaczki i rysowniczki związanej do tej pory z literaturą dziecięcą (6.11., Media Rodzina).

Półka z fantastyką: na pierwszy ogień pójdzie nowa książka autora Marsjanina, której akcja również rozgrywa się w kosmosie, chociaż tym razem trochę bliżej, bo na Księżycu. Premiera "Artemis" 22.11. (Muza). Kusi Tolkien (21.11.), kusi Eddings (7.11.), obie książki nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. Od 8.11. dostępny będzie "Azyl" Grzędowicza (Fabryka Słów), od  .11. pierwsza część "Dawcy Przysięgi" Sandersona (MAG), a od 27.11. "Mity skandynawskie" Rogera Lancelyna Greena (Zysk i S-ka).

Równie ciekawie zapowiada się w tym miesiącu sensacja. Nowa Shari Lapena (6.11., Zysk i S-ka), nowa Camilla Lackberg (8.11.) i "Dziewczyny z Roanoke" Amy Engel (22.11.), obie książki od wydawnictwa Czarna Owca. Premierę ma również kolejny tom z Williamem Wistingiem "Gdy morze ucichnie" (22.11., Smak Słowa), a także nowa książka Kathryn Croft "Tylko jedno kłamstwo" (8.11., Burda Książki). No i najnowsza książka Dmitra Glukhovskego "Tekst" (8.11., Insignis), w której autor odchodzi od fantastyki na rzecz thrillera.

Znaleźliście coś dla siebie? A może czekacie na jakiś ciekawy tytuł, którego nie uwzględniłam? Dajcie znać w komentarzach:)