wtorek, 16 maja 2017

O DOBRYM JEDZENIU, Agata Michalak



Przez dość długi czas kuchnia polska cieszyła się mało przyjemną łatką kuchni tłustej i nudnej, a najbardziej ucierpiała na skutek otwarcia polskiego rynku na zachodnie dobra i zwyczaje kulinarne po roku 1989. Nagle dzięki pojawieniu się szerokiego wachlarza nowych produktów zaczęliśmy chętniej sięgać po atrakcyjną, bo nową żywność i eksperymentować w duchu kuchni międzynarodowych. Selekcja makaronów i sosów szybko zjednała sobie rzesze fanów, tak samo z produktami kojarzonymi z kuchnią chińską czy japońską. Na stołach Polaków zagościły jednak nie tylko produkty kojarzone z wyższym standardem życia, czyli na przykład owoce morza, ale także te bardziej pospolite, bez których dzisiaj niektórzy nie są w stanie się obejść, czyli fast foody - tradycyjną zapiekankę z budki, bagietkę z pieczarkami zapiekaną pod serem, zastąpiły pizza, hot dog, hamburger i kebab. Obecnie jednak, wraz ze wzrostem zanieczyszczenia żywności, gdy konsumenci coraz częściej świadomi są, skąd pochodzi kupowana przez nich żywność, że to co tanie i ogólnie dostępne niekoniecznie przekłada się na jakość, powoli buduje się trend, który można zawrzeć w słowach :"Cudze chwalicie, swego nie znacie." I właśnie duch patriotyzmu lokalnego w gastronomii przewodzi w książce Agaty Michalak "O dobrym jedzeniu".

Michalak, redaktorka naczelna magazynu kulturalno-kulinarnego „Kukbuk”, łącząca miłość do jedzenia z kulturoznawstwem, w swojej książce dzieli żywność produkowaną w Polsce na kilka kategorii, konkretnie na siedem i każdej z nich poświęca osobny rozdział. W każdym z rozdziałów spotykamy się ze specjalistą w danej kategorii - z szefami kuchni, rzeźnikami, naukowcami, hodowcami, producentami. Ogółem są to ludzie, których kariera nieodłącznie związana jest z jedzeniem, pasjonaci, którzy z oddaniem wykonują swoją pracę i z radością witają zmiany zachodzące w mentalności żywieniowej Polaków, do czego często dążą. Rosnąca bowiem świadomość klientów przekłada się na zapotrzebowanie wysokogatunkowej żywności, a to w efekcie oznacza zwiększenie produkcji. To z kolei jest dla tych ludzi znakiem, że wysiłek włożony w wykonywaną przez nich pracę nie idzie na marne, nadaje sens temu co robią. Owszem, przekłada się on często na większe zyski, ale nie jest to regułą, jak możemy przekonać się na przykładzie małżeństwa serowarów, których historia wraz z przeprowadzoną rozmową przedstawiona jest w rozdziale o właśnie serach.

Czym jest to tytułowe dobre jedzenie? To przede wszystkim żywność produkowana lokalnie, najlepiej z regionu, w którym mieszkamy, a nade wszystko polska, pochodząca od sprawdzonego producenta, który wyrabia ją z sercem, przekłada jakość nad ilość, tradycję nad łatwy zysk. To również dziedzictwo - żywność, która na naszych ziemiach produkowana była już stulecia temu - jak na przykład rozmaite gatunki jabłoni, szparagi, które traktuje się jeszcze trochę egzotycznie, a które były rośliną pospolicie występującą na polskich stołach, leśna zwierzyna czy tzw. piątka ćwiartka, czyli te wszystkie produkty i potrawy spożywane niegdyś regularnie, które były podstawą polskiej kuchni, a które z rozmaitych względów popadły w niełaskę lub zapomnienie. To wszystko powoli dzisiaj wraca do łask, stając się zdrową i bezpieczną alternatywą dla żywności importowanej spoza Polski lub tej produkowanej w Polsce, ale na masową skalę, co często oznacza produkt o bardzo słabej jakości, w skład którego wchodzi pół tablicy Mendelejewa, woda lub modyfikowana genetycznie soja.

Kto powinien zapoznać się z "O dobrym jedzeniu"? Każdy, kto choć trochę interesuje się gastronomią, kto odżywia się świadomie i nie chce być zdany na łaskę wielkich sieci supermarketów i dyskontów, ale szuka dobrej żywności u małych producentów, kto docenia pasję, z jaką tworzone są produkty o wysokiej jakości, ta książka jest właśnie dla niego. Rozmowy przeprowadzone przez autorkę dają znakomity obraz stanu, w jakim znajduje się obecnie polska produkcja żywności, jak wyglądają współczesne nawyki żywieniowe Polaków i dokąd zmierza polska gastronomia. Jest to zagadnienie bardzo interesujące, a dzięki rzetelności autorki i jej dogłębnej znajomości tematu, książka jest także bogatym źródłem informacji - jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś na temat banku nasion (fascynujące!), kim jest pomolog, czy polskie sery prześcigają francuskie, nie zawiedziecie się sięgając po "O dobrym jedzeniu".
Jest w Polsce sporo produktów, o których warto opowiadać, bo są częścią godnego zachowania dziedzictwa, jak stare odmiany roślin jadalnych, albo efektem pięknej pasji w nowym kształcie, tak jak serowarstwo. Uatrakcyjniają one region i dają zajęcie coraz większej liczbie osób. Są w końcu ludzie, którzy działają mądrze i z sercem, kierując się nie potrzebą zysku, ale chęcią wytworzenia odrobiny dobra - rozumianego jako coś dobrego, nie zaś jako produkt, choć to o nim ostatecznie mówimy. Ci producenci rozumieją, że pełen smaku, soczysty pomidor, maleńka gomółka sera albo pajda świetnego chleba na zakwasie, choć nie zmienią świata, mogą rozjaśnić ten moment, gdy się z nimi stykamy, rozbłyskiem przyjemności. I czymś jeszcze - może wrażeniem, że oto jesteśmy w domu, może odrobiną ciepła rozlewającego się po duszy, zupełnie niezależnego od warunków atmosferycznych. Wierzę, że takie momenty są potrzebne. Że obcowanie z produktami, które ktoś wykonał dla nas z całą troskliwością, na jaką było go stać, motywowany głównie naszym dobrem (bo z jego zyskiem bywa różnie), nie tylko nas karmi, lecz także czyni lepszymi ludźmi.

O dobrym jedzeniu, Agata Michalak, wyd. Czarne, 2017, 216 stron