poniedziałek, 4 września 2017

UPADEK NADZIEI, Kacper Rybiński



Za górami, za lasami...Tak niewiele wystarczy do przeżycia fantastycznej przygody. Wyobraź sobie przez chwilę, że siedzę obok Ciebie na kanapie, za oknem zapadł właśnie zmrok, a my schowani pod kocykiem popijamy gorące kakao. Odkładam swój kubek w biedronki na stojący w pobliżu stolik i sięgam po niezbyt grubą książeczkę i zaczynam Ci ją czytać. Zaintrygowałam Cię, bo jeszcze nie znasz tej historii, a im więcej stron za nami, tym bardziej wczuwasz się w tę opowieść. Teraz już nie tylko kakao przywodzi Ci na myśl dzieciństwo, ale i czytana przeze mnie książka przywołuje smak baśni, czy to tych opowiadanych Ci przez rodziców, czy też może tych poznawanych już na własną rękę, gdzie dzielni bohaterowie przeżywali niesamowite przygody i nie wahali się ryzykować własnym życiem w imię wyższych celów.

Nadzieja to miasto położone na pustyni, na które składają się trzy dzielnice: najuboższa Beznadzieja, rzemieślnicza Słoneczna Dzielnica i zamieszkane przez bogaczy i króla Wodne Ogrody. Rezydująca w Słonecznej Dzielnicy Rita jest sierotą przysposobioną przez bogatego kupca, ale nie mieszka w jego domu, ponieważ jej przyszywane siostry jej nie tolerują, wobec czego nastolatka zmuszona jest troszczyć się o siebie sama i  utrzymuje się ze sprzedaży owoców na straganie. Któregoś dnia los stawia na jej drodze małego, ale bardzo przedsiębiorczego chłopca imieniem Tero - również sierotę, złodziejaszka z Beznadziei. Dzieci wpadają w tarapaty, w wyniku których Rita zostaje wygnana z komfortowej Słonecznej Dzielnicy i odtąd wraz z Tero muszą polegać na sobie, aby ich życie wróciło na tory normalności, co jednak okaże się trudne w obliczu grożącego miastu zagrożenia atakiem nieprzyjacielskiej armii.

Ciężko mi to przyznać, ale książka nie jest wolna od wad - pojawiło się, moim zdaniem, kilka nieprzemyślanych konceptów, które kładę na karb młodego wieku autora, np. nowe mieszkanie Rity w Beznadziei jest rzekomo skromniejsze od jej poprzedniego, już i tak skromnego mieszkania, a posiada dwie izby do spania i "salon" z paleniskiem, czyli jest to nadal dość pokaźne lokum. Opowieść zyskałaby pewnie trochę na uroku, gdyby dialogi były stylizowane na gwarę, slang, ponieważ miałam wrażenie, że wszyscy niezależnie od zajmowanej przez siebie pozycji społecznej, czy to złodziej, czy też majętny kupiec, używają tego samego słownictwa, wysławiają się w podobny sposób. Również im bliżej do zakończenia, tym niestety więcej patosu w wypowiedziach i czynach bohaterów, a sam przebieg finału powieści wydaje się być zbyt chaotyczny i niedopracowany. Doceniam zamysł, jednak bitwa, w której dzieci i nastolatki nieobyte z bronią pokonują nagle hordę ogromnych barbarzyńców, przywodzi mi raczej na myśl kiepskie filmy fantastyczne i wywołuje niezamierzony efekt komiczny, raczej odwrotny do tego, co chciał osiągnąć autor.

Jednak dla mnie te niedoskonałości, chociaż parę ich byłam w stanie wyłapać, w przypadku tej konkretnej książki nie mają większego znaczenia, ponieważ i tak darzę ją dużym sentymentem. Opowiedziana jest bowiem z jedyną swego rodzaju naiwnością i niewinnością, właściwą ludziom bardzo młodym i niezbyt doświadczonym, co przypomina mi moje własne nastoletnie lata, gdy człowiek pełen był zapału i idei, a przyszłość jawiła się pełna obietnic i niespodzianek, oczywiście tylko tych przyjemnych. Kolejnym plusem jest dla mnie nieobecność jednego wątku, który wydaje się być obowiązkowy w literaturze młodzieżowej i jest dość oklepany, a czasem nawet niesmaczny. Autor na szczęście nie wplątał dwójki głównych bohaterów w romans, a raczej postawił na związek braterski, bo oto Tero i Rita opiekują się sobą wzajemnie, tworząc relację siostra-brat. Obyło się więc bez zbędnego zażenowania jakie zazwyczaj czuję czytając sceny miłosne, które zazwyczaj niewiele wnoszą do samej fabuły, a często epatują niepotrzebnym erotyzmem, co w książkach dla młodszych czytelników jest raczej gorszące.

Warto wspomnieć również o tym, że autor czerpie garściami ze stylistyki arabskich baśni i legend, i oto w powieści pojawiają się znajome postaci takie jak Szeherezada, dżin z lampy, Ali Baba, czterdziestu rozbójników czy latający dywan. Nie odgrywają oni jednak większej roli poza jednorazowym pomaganiem bohaterom podczas kolejnych perypetii, ich obecność jest zaledwie epizodyczna, potęguje jednak ten baśniowy klimat. Na wzmiankę zasługuje również oprawa graficzna, książka jest bowiem uzupełniona ciekawymi czarno-białymi ilustracjami, z czego niektóre to piękne mandale dodające orientalnego sznytu.

Czy jest to lektura dla każdego? Bardziej wymagający czytelnik może kręcić nosem na tę historię, powinna jednak przypaść ona do gustu młodszym odbiorcom, ukazując im jak bardzo ważna jest umiejętność pomagania sobie nawzajem oraz posiadanie bliskiej osoby, na której można zawsze polegać. Skorzysta na jej przeczytaniu każdy, kto w głębi duszy wciąż jest dzieckiem i lubi opowieści, które pozwalają choć na chwilę uciec do baśniowych krain.

Upadek Nadziei, Kacper Rybiński, wyd. Dygresje, 2017, 180 stron

Za przekazanie egzemplarza książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Dygresje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz