środa, 14 marca 2018

DZIEWCZYNA Z TATUAŻEM NA LĘDŹWIACH, Amy Schumer


Uwielbiam czytać autobiografie silnych kobiet, a najbardziej komiczek. Komedię uwielbiam praktycznie pod każdą postacią, ale zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo, biorąc pod uwagę twórców, jest to specyficzne środowisko, przeważnie dość hermetyczne i seksistowskie. Dlatego kobiety, którym udaje się w nim wybić i zaistnieć, muszą mieć naprawdę wielki talent i równie wielkie...jaja. Oglądanie ich na ekranie sprawia mi ogromną przyjemność, ale czytanie ich memuarów - jeszcze większą. Książki Tiny Fey (SNL, 30 Rock) i Mindy Kaling (The Mindy Project) wspominam bardzo ciepło, Amy Poehler (Parks and Recreation) niestety trochę mniej mi się podobała, ale wszystkie trzy utrzymane były mniej więcej w podobnej konwencji i zawierały w sobie mniej więcej tyle samo elementów komicznych, jak i tych poważnych, a przede wszystkim miały feministyczny wydźwięk. Sięgając po książkę Amy Schumer wiedziałam więc czego mogę się spodziewać, aczkolwiek sama Schumer, paradoksalnie, nie zaliczała się nigdy do moich ulubionych kobiet, a nawet mogę powiedzieć, że unikałam filmów i programów z jej udziałem. Tymczasem okazało się, że "Dziewczyna z tatuażem na lędźwiach" stała się moim osobistym numerem jeden, przynajmniej jeśli chodzi o inspirujące autobiografie.

Może kojarzycie Amy z filmu "Wykolejona" ("Trainwreck") z 2015 roku, do którego napisała scenariusz i w którym zagrała główną rolę, a może kojarzycie ją z programu satyrycznego, który również tworzyła i w którym występowała "Inside Amy Schumer". A może w ogóle o niej nigdy nie słyszeliście. Amy posiada charakterystyczne poczucie humoru, a wśród tematów, które porusza w swoich skeczach większość kręci się wokół seksu, kwestii związanych z tym co rzekomo kobietom wypada bądź nie, a także wokół jej wyglądu, do którego Amy posiada ogromny dystans. Są to również kwestie poruszane przez nią w jej książce, ale nie tylko. Bardzo otwarcie opowiada o swoim dzieciństwie, które nie było szczególnie nieszczęśliwe, ale nie obyło się bez wybojów na drodze - bankructwo ojca, romans matki, choroby ojca: najpierw alkoholizm, a potem rozpoznanie stwardnienia rozsianego. Słodko-gorzkie wspomnienia Amy, historyjki o chłopakach i facetach, o pierwszych doświadczeniach z narkotykami i alkoholem, chociaż podane zazwyczaj bez ogródek, w dość wulgarny sposób, bardzo mi przypadły do gustu właśnie dzięki jej szczerości. Z jej wspomnień dowiadujemy się również ile ciężkiej pracy i determinacji kosztowało ją osiągnięcie sukcesu, aby znaleźć się w panteonie amerykańskich komików - przy czym nie był to jedynie wysiłek, ale również i wielka pasja, bowiem Schumer podkreśla to wielokrotnie, robi to, co kocha najbardziej, czyli rozśmiesza ludzi, ale nie tylko, bo wykorzystując ich zainteresowanie stara się również zwracać ich uwagę na bardzo istotne kwestie, takie jak np. regulacja handlu bronią w celu ograniczenia do niej dostępu osobom, które mogłyby użyć jej do przeprowadzenia masakry w domu bądź miejscu publicznym.

Zazwyczaj nie zwracam uwagi na okładki, ale tym razem zrobię wyjątek. Spotkałam się z opiniami, że jest ona niesmaczna i wulgarna, i chociaż nie jestem za epatowaniem golizną, w tym przypadku będę bronić książki, moim zdaniem da się ją tutaj usprawiedliwić. Po pierwsze, nagość jest sygnałem, że autorka książki nie ma nic do ukrycia, jest z czytelnikami szczera do bólu. Po drugie, jako posiadaczka ciała, które bynajmniej odbiega od przyjętych za normalne standardów szołbiznesu (choć do normalności jednak baaardzo im daleko), Schumer pokazuje jak bardzo w nosie ma owe standardy, szczególnie poprzez nawiązanie fryzurą i makijażem do Brigitte Bardot, ponadczasowej ikony piękna i seksu (takie przynajmniej było moje pierwsze skojarzenie). No, a po trzecie, jak inaczej mielibyśmy wiedzieć, że ten tytułowy tatuaż faktycznie znajduje się na lędźwiach?

"Jak na ironię, dziś ów tatuaż znaczy dla mnie coś dokładnie przeciwnego, niż miał oznaczać kiedyś. Przypomina mi, że warto być wrażliwym, że trzeba czasem zrezygnować z kontroli nad wszystkim i że popełnianie błędów też się liczy. Przypomina mi, iż - jak napisał Whitman - zawieram w sobie wielość. Zawsze taka będę. (...) Jestem też kobietą rozmiarów "plus size": w dobre dni trzydziestką ósemką, w te jeszcze lepsze - czterdziestką dwójką, tak średnio. Znosiłam równie przykre upokorzenia związane z roznoszeniem steków z polędwicy, jak i z suflowaniem ludziom żartów dla pieniędzy. Jestem silną, dorosłą i potrafiącą o siebie zadbać kobietą, którą emocjonalnie i seksualnie wykorzystywali, a fizycznie maltretowali ci, którym ufałam i o których się troszczyłam. Łamałam innym serca i swoje też miałam złamane.
Nieważne, czy jestem piękna czy brzydka, zabawna czy nudna, mądra czy nie- moja wrażliwość to moja ostateczna siła. Nikt nie jest w stanie wyrazić o mnie zdania prawdziwszego i trwalszego, bardziej niszczącego czy ohydniejszego niż to, które mam wytatuowane na sobie. Jestem dumna, że umiem śmiać się z siebie - nawet przez łzy, które wszyscy widzą, tak samo jak widzą mój głupi, bezsensowny, kiepski i lamerski tatuaż na lędźwiach."

Zdaję sobie sprawę, że książka ta może być niestrawna dla nieco wrażliwszych osób. Jeśli gorszy Was otwarte, bezpośrednie rozmawianie o seksie i jego aspektach fizjologicznych, jeśli uważacie, że prawdziwej damie nie przystoi używanie wulgaryzmów - darujcie sobie tę pozycję. Jeśli skupicie się na stylu, w jakim Schumer opowiada swoje historie, a nie na tym, co tak właściwie ma do powiedzenia, bardzo wiele dobrego może Wam umknąć. Gwarantuję Wam, że warto schować pańciowatość do kieszeni i zaczytać się, a może okazać się, że przypadkiem, oprócz oczekiwanej kupy śmiechu, dostaniecie również opowieść całkiem niegłupiej babki, która ma do siebie i świata ogromny dystans, potrafi i nie boi się postawić na swoim, ceni sobie najbardziej na świecie swoich przyjaciół i rodzinę, ciężką pracę i dobre jedzenie. Jak dla mnie to całkiem sporo powodów, aby awansować Amy na moją kobietę numer jeden, a już na pewno, aby uważać chwile spędzone z jej książką za naprawdę udane. I oczywiście do lektury zachęcam nie tylko panie, ale i panów, tak szczery i konkretny kobiecy punkt widzenia może okazać się bardzo przydatny i edukacyjny.

A mowa o:

Dziewczyna z tatuażem na lędźwiach, Amy Schumer, Wyd. Kobiece, 2 marca 2018 r., tyt. oryg. "The Girl with the Lower Back Tatoo", przekład: Przemysław Hejmej, 352 strony

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz