niedziela, 21 stycznia 2018

Mój tydzień w pigułce - 15.01. - 21.01.


W ramach postanowień - nie powiem, że noworocznych, bo skłamię, ale raczej - podjętych w tym tygodniu, publikuję pierwszy, mam nadzieję z wielu, post będący małym podsumowaniem tego, co ciekawego działo się u mnie nie tylko w sferze czytelniczej, ale generalnie na polu kulturalnym. Codzienne blogowanie nie ma u mnie póki co szans, przynajmniej dopóki dzieci nie wyfruną z domu, a do tego (Bogu niech będą dzięki) droga jeszcze daleka, więc cotygodniowy, coniedzielny cykl wydaje się całkiem sensownym rozwiązaniem.

Jak się więc spisałam w tym tygodniu? W sumie nie najgorzej, chociaż mogłoby być lepiej. Trochę więcej samodyscypliny i chwytanie za telefon tylko w określonych porach (jakie uzależnienie od Instagrama?), i mogłabym pewnie pochwalić się jedną przeczytaną książką więcej. Nie ścigam się ze sobą i nie chcę wywoływać na sobie presji, ale ten telefon przydałoby się odstawić, przynajmniej pół godziny z tego czasu straconego poświęcić na czytanie, to jest cel. Jedna (jedyna) ukończona książka to wspaniały "To jest napad!" Marka Wałkuskiego (jak bardzo wspaniała była, możecie przekonać się tutaj). Aktualnie czytam "Zaginione miasto Boga małp" Douglasa Prestona - świetna książka póki co, uwielbiam klimat w stylu Indiany Jonesa czy Tomka Wilmowskiego. Dodatkowo dzisiaj zaczęłam i chyba dzisiaj też ukończę "branżową" lekturę, a jest to "Blog. Pisz. Kreuj. Zarabiaj" Jasona Hunta (trochę mnie śmieszy ten pseudonim, przed oczami mam nie wiedzieć skąd Jasona Bourne'a, ale zakładam, że tak pewnie MIAŁO BYĆ, biorąc pod uwagę styl autora). Jakby nie patrzeć, to jednak pięć lat minęło od opublikowania tej książki i pewne informacje nie są już aktualne, aczkolwiek znalazłam parę dość interesujących i motywujących fragmentów, które mogłabym spróbować wcielić w życie. Ale generalnie nie mam ambicji jeździć Mercedesem i latać w tropiki co dwa tygodnie (z dziećmi to mogłoby być jednak uciążliwe), a to wszystko za pieniądze zarobione na blogu, więc raczej nie grozi mi zostanie gwiazdą Internetu.

Udało mi się obejrzeć do końca serial na Netflixie "Punisher" - ciągle mój ulubiony (anty)bohater. Serial daje radę, na pewno o wieeele krwawszy i dużo lepszy od The Defenders, a o niebo lepszy od Iron Fista (ugh...). Filmowo za to u mnie - pustynia. Nie wiem, gdzie byłam w tym tygodniu, ale na pewno nie grali tam filmów...



Mam nadzieję, że za tydzień uda mi się zasypać Was garścią linków do znakomitych filmików na BookTubie i do fantastycznych postów z moich ulubionych blogów. Dzisiaj jednak ograniczę się do dwóch filmików, tych, które w tym tygodniu najbardziej mi się spodobały :




Kocham oglądać stosy nowo kupionych książek, a już w wykonaniu tych dziewczyn to najbardziej, dwie mega pozytywne i inspirujące osoby.

To by było na tyle, widzimy się za tydzień?:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz