wtorek, 17 kwietnia 2018

ŚLEPY ARCHEOLOG, Marta Guzowska



Trudno jest napisać kryminał czy też powieść sensacyjną, który będzie posiadał bohatera wymykającego się schematom i stereotypom jakie królują w tym gatunku. Każdy jego miłośnik na pewno jest w stanie wymienić kilka cech, które wydają się być wręcz nieodzowne dla kreacji głównego bohatera - jest to przeważnie alkoholik, rzadziej narkoman, rozwodnik lub wdowiec z przynajmniej jednym dzieckiem, najlepiej martwym, pracujący w policji ewentualnie prokuraturze - z pewnością znalazłoby się ich więcej, ale z tymi wymienionymi spotykam się chyba najczęściej. Jaką więc przyjemną odmianą okazało się spotkanie z Tomem Marą, tytułowym "Ślepym archeologiem", który zdecydowanie wyróżnia się na tle znanych mi do tej pory postaci.

Tom posiada wszystko, co teoretycznie powinien posiadać spełniony człowiek - jest kierownikiem wykopalisk na Krecie, ma za sobą błyskotliwą karierę i znakomitą pozycję w środowisku archeologów, a do tego jest inteligentny i atrakcyjny, i przyciąga zainteresowanie kobiet. Tom ma nawet więcej, ponieważ obdarzony jest niesamowitym słuchem, węchem i bardzo wrażliwym dotykiem - wszystko to, łącznie z pamięcią absolutną, musi mu zrekompensować brak innego zmysłu - wzroku. W jego życiu liczy się rutyna, to bowiem ona pozwala mu na całkiem znośne funkcjonowanie w świecie, gdzie mało który niewidomy osiąga tyle co on, i tylko dzięki  przewidywalności kolejnych wydarzeń w ciągu dnia, dzień za dniem, tydzień za tygodniem, jest w stanie kontrolować rzeczywistość. A przynajmniej tak mu się wydaje. Dzień, w którym na terenie wykopalisk znalezione zostaną zwłoki turystów z Polski, zburzy jego spokojne, uporządkowane życie, ktoś bowiem zacznie bawić się w grę, w której ceną będzie ludzkie życie, a tylko od Toma zależeć będzie, czy uda się je uratować...

Ogromną zaletą "Ślepego archeologa" jest właśnie niepełnosprawność Toma - jest to świetny pomysł, który na kilka różnych sposobów korzystnie wpływa na odbiór książki. Po pierwsze, czytelnik ma wgląd w to jak wygląda życie osoby niewidomej. Bohater został dobrze przemyślany przez autorkę, w rezultacie otrzymaliśmy precyzyjny opis jego zwyczajów i nawyków, sporo miejsca poświęcone zostało na wytłumaczenie w jaki dokładnie sposób Tom wykonuje te codzienne czynności, które osobom widzącym wydają się śmiesznie proste, a które jednak okazują się kłopotliwe dla ludzi kalekich jak Tom. Ponieważ narracja jest w pierwszej osobie, mamy dostęp do jego emocji i przemyśleń, a dzięki temu możemy lepiej wczuć się w jego położenie. Jest to nie tylko korzystne dla poznania nowego punktu widzenia, a w zasadzie niewidzenia, ale też pod kątem intrygi kryminalnej. Gdy wokół bohatera dzieją się coraz to dziwniejsze rzeczy, ktoś ewidentnie bawi się jego kosztem i usiłuje przypisać mu czyny, których nie popełnił, fakt, że jego życie odbywa się jakby za zasłoną, w ciemności, potęguje dodatkowo napięcie i sprawia, że ciężko jest się oderwać od książki. Sama świadomość, że morderca wykorzystuje jego ułomność i dzięki temu ma nad Tomem przewagę, już wprowadza pewien element grozy, która towarzyszy czytelnikowi aż do finału całej historii.

Jedyne co momentami mi przeszkadzało, to taka pewna "super moc", jaką posiadał bohater, przez co jednak książka traciła na wiarygodności. Nie chodzi nawet o jego niesamowite, może aż do przesady, wyostrzone zmysły, ale o jego zdolność do przewidywania trzęsienia ziemi na chwilę przed tym zdarzeniem...Owszem, to jest czysta fikcja i może się tutaj dziać co tylko dusza zapragnie i rozumiem, że ta umiejętność odegrała tutaj bardzo istotną rolę, ale była na tyle nierealna, że w momencie pojawiania się w tekście psuła pełen sensu i intrygujący ciąg wydarzeń. Poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń, a wręcz przeciwnie, uważam, że książka reprezentuje bardzo wysoki poziom i wydaje mi się, porównując ją ze światowymi bestsellerami, które ostatnimi czasy zdarzyło mi się przeczytać, że spokojnie mogłaby odnieść sukces za granicą. Nie ma w niej akcentów, które byłyby zrozumiałe tylko dla nas, Polaków, cała historia jest za to uniwersalna. I jest tutaj to, co zawsze lubię w czytanych przeze mnie książkach, czyli ogromna wiedza autorki, która przecież sama jest archeologiem, widoczna na każdym kroku, gdy tylko pojawiają się zagadnienia związane z wykopaliskami i kulturą której one dotyczą - czuć, że wie o czym pisze, a ja zawsze bardzo to sobie cenię.

To było moje pierwsze spotkanie z kryminałem autorstwa pani Guzowskiej i muszę przyznać, że było udane, i to na tyle, by narobić mi ochoty na jej pozostałe książki. Uważam, że pomysł na głównego bohatera jest znakomity, tak samo jak zresztą jego wykonanie - powieść trzymała w napięciu, a ja świetnie się bawiłam podczas jej czytania. Myślę, że fani gatunku powinni być zadowoleni, kawałek dobrej sensacji z niebanalnym bohaterem w naprawdę niebanalnym miejscu.

 A mowa o...
Ślepy archeolog, Marta Guzowska, wyd. Marginesy, 14 marca 2018r., 400 stron

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz