sobota, 17 lutego 2018

KOŁYSANKA, Leila Slimani



Książka, którą pochłonęłam w kilka godzin i której nie byłam w stanie odłożyć ani na sekundę. Ciężko uwierzyć, że ta w sumie dość niewielka objętościowo rzecz zawiera w sobie historię tak mrożącą krew w żyłach, ale jednocześnie nie nieprawdopodobną. Oto czteroosobowa rodzina z Paryża, młode małżeństwo z dwójką małych dzieci, wkracza w nowy etap życia. Matka, zmęczona brzemieniem macierzyństwa, ambitna, aczkolwiek niespełniona prawniczka, pragnie znowu realizować się na polu zawodowym. Rodzice przeprowadzają surową selekcję i wybierają nianię, która wydaje im się najbardziej odpowiednia do sprawowania opieki nad ich skarbami. Jak się dość szybko okaże nie mogli lepiej trafić, niania bowiem okazuje się prawdziwym klejnotem, bez którego nie będą potrafili wyobrazić sobie życia. Nie dość, że uwielbia dzieci, a i one nie mogą się bez niej obejść, to jeszcze wprowadza ład nie tylko do zabałaganionego mieszkania, ale i też do chaotycznego życia jego mieszkańców. Co się jednak stanie, gdy okaże się, że niania również przywiązana jest do swoich pracodawców, ale już w trochę bardziej niezdrowy sposób, a w dodatku nie jest tak kryształowo idealna, jak chciałaby być postrzegana?

Historia w "Kołysance" opowiedziana jest w interesujący sposób - na samym początku, już w pierwszym akapicie czytelnik dowiaduje się o wstrząsającej tragedii, jaka ma miejsce w domu zwykłej paryskiej rodziny. Dość powiedzieć, że te kilka zdań szokuje i porusza czytelnika, który raczej nie spodziewał się tak dramatycznego rozpoczęcia książki, jednocześnie dzięki takiemu zabiegowi buduje się od razu atmosfera grozy i napięcia. Od kolejnego rozdziału wracamy do punktu, od którego cała historia się zaczęła, czyli do początku, kiedy to matka decyduje się na powrót do pracy i zaczyna się poszukiwanie niani. Rozdział po rozdziale coraz wyraźniej widzimy, dlaczego doszło do dramatu, a także jasne staje się, że można było go uniknąć, że pojawiały się znaki, które zostały jednak przez osoby poszkodowane zignorowane.

O czym tak naprawdę jest "Kołysanka"? To przede wszystkim opowieść o macierzyństwie, o wewnętrznym konflikcie współczesnej matki, która chce być aktywna zawodowo, chce i potrzebuje pracować, ale jednocześnie obwinia się o to, że te pragnienia są egoistyczne, że na jej wyborze cierpi rodzina, a ona nie jest idealną matką dla swoich dzieci. W głębi duszy wie bardzo dobrze, że nie potrafi się w stu procentach oddać tylko opiece nad dziećmi, gdyż pozbawia ją to w pewien sposób własnej tożsamości i kładzie się cieniem na jej zdrowiu psychicznym, a co za tym idzie, odbija się to również i na samopoczuciu dzieci. W "Kołysance" mamy do czynienia z dwoma matkami i chociaż dzieli je wiele, reprezentują zaskakująco podobny stosunek do wykonywanej przez siebie pracy - z czasem widzimy, że historia jednej z nich mogłaby stać się ostrzeżeniem dla tej drugiej, ale jednak w  ostatecznym rozrachunku te dwie postaci zestawione są na zasadzie kontrastu.

To także opowieść o szaleństwie, które kryje się głęboko w człowieku, które nawarstwia się powoli pod pozornie idealną, gładką powierzchnią, aby potem równie powoli, niemal niedostrzeżenie dla oka tę powierzchnię mącić z początku mikroskopijnymi, a potem coraz to wyraźniejszymi zmarszczkami, aż w końcu, gdy zabraknie pomocy z zewnątrz, nie ma innego wyjścia, jak tylko dać mu upust. Nie dostajemy wprost wytłumaczenia, skąd się ono bierze, ale czytając pomiędzy wierszami możemy się domyślić, że jest trochę efektem samotności, trochę niezrozumienia, niewłaściwych wyborów, a często pamiątką po złym dzieciństwie.

"Kołysanką" Slimani zdobyła w 2016 roku najbardziej prestiżową nagrodę literacką we Francji, czyli Nagrodę Goncourtów. I tutaj jest moje jedyne "ale" względem tej pozycji. Chociaż uważam, że jest to książka niesamowita, naprawdę świetnie napisana, nie wiem, czy zasługuje na tę akurat nagrodę. Zdecydowanie ciężko wpasować ją do jednego tylko gatunku; najbardziej wpisuje się chyba w stylistykę thrillera, aczkolwiek uniwersalność tej historii i trafne obserwacje społeczne na pewno podnoszą jej wartość jako dzieła literackiego, ale nie jest to powieść, którą można by odczytywać wielopłaszczyznowo. Moim zdaniem to trochę za mało, a patrząc jeszcze na "Kołysankę" pod kątem utworu literackiego, który najwierniej miałby oddać ducha swoich czasów, jak najlepiej ukazać nastroje panujące w społeczeństwie - to chociaż pojawia się kilka dość znaczących scen, nie nazwałabym książki Slimani dziełem spełniającym takie kryterium.

Nie zmienia to wszystko jednak faktu, że "Kołysanka" to diabelnie dobry tytuł i warto się z nim zapoznać. Warto przekonać się na własnej skórze, jak tragiczna to jest historia, jak bardzo współczesna i jak łatwo miejscem jej akcji mogłoby być każde miasto w Polsce, nie tylko Paryż. Warto sprawdzić, jak łatwo i jak bardzo nieostrożnie jest uwierzyć w kogoś nieznajomego i powierzyć mu całe swoje życie.


A mowa o...

Kołysanka, Leila Slimani, wyd. Sonia Draga, 20 września 2017r., tyt. oryg. Chanson douce, przekład: Agnieszka Rasińska-Bóbr, 280 stron
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz