poniedziałek, 18 czerwca 2018

VATERLAND, Robert Harris



Jest rok 1964 i Niemcy przygotowują się właśnie do obchodów siedemdziesiątych piątych urodzin...Adolfa Hitlera, na których ma pojawić się sam prezydent Stanów Zjednoczonych, Joseph P. Kennedy, ojciec Johna F. Kennedy 'ego. Brzmi dziwnie i niepokojąco, prawda? Taka właśnie jest wizja Roberta Harrisa, twórcy światowych bestsellerów takich jak "Pompeje", "Monachium" czy "Autor widmo", specyficznych thrillerów, w których autor nawiązuje do autentycznych wydarzeń z historii i polityki. W "Vaterlandzie" Harris bierze na tapet drugą wojnę światową, a konkretnie nazistowskie Niemcy i stawia pytanie: jak potoczyłyby się losy świata, gdyby to Hitlerowi udałoby się wygrać wojnę?

Do roku 1942 bieg historii u Harrisa jest identyczny z tym, który znamy, potem jednak zaczyna się horror. Oto bowiem Naziści dowiadują się, że Brytyjczykom udało się rozszyfrować Enigmę i od tej chwili wydarzenia rozgrywają się na korzyść Niemiec. Inwazja na Normandię nie ma w ogóle miejsca, za to Wielka Brytania podpisuje w 1944 roku traktat pokojowy, a rodzina królewska ucieka do Kanady. Traktat podpisują również Stany Zjednoczone w 1946 roku. zaraz po tym, jak nad Nowym Jorkiem wybucha nieuzbrojona rakieta, będąca demonstracją niemieckich możliwości. A ponieważ Stanom udaje się pokonać w tym samym roku Japonię, to właśnie te dwa państwa stają się światowymi superpotęgami połączonymi kruchym, ale jednak sojuszem. Przyczajona na wschodzie Rosja teoretycznie została podbita podczas drugiego podejścia Niemców (pierwsze, zgodnie z tym co wiemy i dzisiaj, zakończyło się niepowodzeniem), kiedy to udało się odciąć armii rosyjskiej dostawy ropy, jednak pomimo formalnego aktu kapitulacji, nieprzerwanie od dwudziestu lat Rosjanie toczą wojnę partyzancką.

Jak w tym wszystkim ma się kwestia Holocaustu? To właśnie zagłada Żydów jest najpilniej strzeżonym sekretem przez Nazistów sekretem, który ujawniony mógłby zmienić obecną sytuację polityczną: świat bowiem ciągle nie wie nic o obozach, o pociągach, którymi zwożono setki tysięcy ludzi, po to, by ich zgładzić w jak najbardziej efektywny sposób. Chociaż chodzą na temat zniknięcia Żydów różne pogłoski, nikt naprawdę nie zdaje sobie sprawy z rozmiaru eksterminacji, do której posunął się Hitler wraz ze swoimi ludźmi. W samych Niemczech ludzie lokowani są w mieszkaniach i lokalach, które niegdyś należały właśnie do Żydów - większość nie poddaje nigdy w wątpliwość co też mogło się stać z poprzednimi właścicielami, biernie podporządkowując się woli państwa w myśl zasady, iż wie ono najlepiej co dobre dla swoich obywateli. Zniknięcie z powierzchni Ziemi kilku milionów ludzi przeszło zatem niemal nie zauważone, a jego sprawcy wciąż pozostają bezkarni i nie zanosi się na to, by mieli kiedykolwiek ponieść konsekwencje swoich działań.

Do zdecydowanego atutu "Vaterlandu" należy odtworzenie przez Harrisa nazistowskiej propagandy. Bazując na dostępnej wiedzy o jej faktycznym działaniu, autor rozciąga jej wpływy na czasy powojenne w nowej, alternatywnej rzeczywistości, a efekty robią wrażenie. Oto bowiem Niemcy stały się państwem totalitarnym, gdzie trudno znaleźć jakąkolwiek opozycję - wszelkie działania w tym kierunku zostają stłumione w zarodku, często właśnie dzięki pomocy obywateli, którzy już od najmłodszych lat wychowywani są w duchu bezkrytycznego uwielbienia dla Rzeszy, nawet jeśli oznacza to denuncjowanie członków własnej rodziny - nie liczą się więzy krwi, liczy się tylko i wyłącznie patriotyzm. Stąd również i tytuł książki: "Vaterland", czyli kraj ojców - tylko ojczyzna ma znaczenie dla prawdziwych Niemców. Nawet jeśli owa ojczyzna robi im pranie mózgów, ogranicza ich swobodę i prawa, a za pomocą kontrolowanych ostrą cenzurą mediów przekazuje im odpowiednio spreparowane wiadomości ze świata, tak operując nimi, aby tylko ziemia ojczysta była tym najwspanialszym i najidealniejszym miejscem na całej Ziemi. Nawiasem mówiąc, czy nie brzmi to bardzo znajomo i bardzo aktualnie?

Pomimo zachwytu nad kompleksową budową całej tej alternatywnej historii, książkę trudno określić mianem doskonałej. Chociaż świat stworzony przez autora jest bez zarzutu, główni bohaterowie "Vaterlandu" niestety zawodzą. Xavier March, detektyw policji kryminalnej, z zamysłu jest dla takiego czasu i miejsca akcji postacią wręcz idealną - wysoko postawiony pracownik niemieckiej policji, budzący strach i respekt z racji sprawowanego stanowiska, jednocześnie kwestionuje to, co dzieje się wokół niego, w głębi duszy nie zgadza się z propagandą rządu i widzi jej szkodliwość. Zdaje sobie sprawę, że imperium niemieckie zbudowane zostało na trupach wielu niewinnych ludzi - jak wielu, będzie mu dopiero pisane odkryć. Chociaż przezornie nie dzieli się z nikim swoimi poglądami, jego brak zaangażowania w działalność partyjną nie przechodzi niezauważony. Może się tylko domyślać co dzieje się za jego plecami - w rzeczywistości staje się przedmiotem wielu donosów, nawet ze strony osób, które uważa za najbliższe. Szkoda zatem, że brak tej postaci większej głębi. Autor miał tu zdecydowanie szerokie pole do popisu, tworząc człowieka mocno skonfliktowanego wewnętrznie pomiędzy służbą dla narodu niemieckiego, którego jest obywatelem i na którego dobru powinno mu zależeć jako patriocie, a świadomością, że jest na rozkazach ludzi, którzy mają na rękach krew milionów ofiar. Trochę tu tego zabrakło, nie widać również przemiany, jaką naturalnie w tych okolicznościach powinien przejść bohater.

Jakże wiele książka mogła zyskać, gdyby tylko autor nie zdecydował się na zamieszczenie sztampowej postaci kobiecej i sztampowego wątku miłosnego. Już w momencie gdy na horyzoncie pojawia się piękna młoda dziennikarka, oczywiście będąca Amerykanką, co tym bardziej jest atrakcyjne dla udręczonego niemiecką propagandą Marcha, wiadomo, że tych dwoje będzie razem i wiadomo również, że z racji pochodzenia obojga żadne "długo i szczęśliwie" nie wchodzi w rachubę. Szkoda, że przy tak misternie i pieczołowicie stworzonym świecie przedstawionym, gdzie widać jak niesamowity ogrom pracy został włożony przez pisarza, gdzie postaci autentyczne mieszają się z fikcyjnymi, a wydarzenia pseudo historyczne są tak przemyślane, że momentami ciężko odróżnić fikcję od faktu, autor zdecydował się na tak banalną historię związku dwojga ludzi, a jedyna znacząca postać płci żeńskiej służy poza tym tylko popychaniu gdzieniegdzie akcji do przodu.

Podsumowując, jest to bardzo dobry thriller, niepozbawiony wad, ale przerażający, i to nie tylko rozmachem bestialstwa, do jakiego zdolny jest gatunek ludzki. Najbardziej mrożąca krew w żyłach jest świadomość, że wizja, którą przed czytelnikiem roztacza autor, była - i wciąż tak naprawdę pozostaje - bardzo prawdopodobna, a porządek świata jaki dzisiaj znamy, mógł wcale nie zaistnieć. Robert Harris daje nam wgląd w przerażającą przeszłość, która na szczęście nie miała nigdy miejsca, a która z powodzeniem może służyć jako przestroga przed państwem totalitarnym, zagrożeniem wciąż bardzo realnym w naszych czasach, co jesteśmy w stanie sobie uzmysłowić jeśli tylko dokładnie prześledzimy wiadomości napływające z kraju i świata.

Vaterland, Robert Harris, wyd. Albatros, 4 kwietnia 2018r., tyt. oryg. Fatherland, przekład: Andrzej Szulc, 432 strony





Książka na stronie wydawnictwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz